Dystans82.24 km Czas03:54 Vśrednia21.09 km/h VMAX77.49 km/h Podjazdy1184 m
Po górkach z Koną
Temat dzisiejszej jazdy był poruszony wczoraj. Zaproponowałem Piotrkowi wspólną jazdę. Opcje były dwie, Bór pod Głogowem lub jakaś trasa po szosie. Nie ustaliliśmy szczegółów bo zmogło mnie i poszedłem spać. Ocknąłem się rano. Wyszło na to, że jazda w okolicach 14 to najkorzystniej na szosie.
Planu na trasę nie było i w sumie dobrze, udało się pojeździć po górkach. Podjazdu było w sam raz :) Na samym początku Piotrek przycisnął na Kielanówkę. Ja niepotrzebnie zrobiłem sobie frytki i ten tłuszcz mnie męczył już na samym początku. Piotrek widząc to zwolnił. Dzięki :) Do Niechobrza pod Krzyż jedziemy przez Zgłobień. Będąc tuż obok postanowiliśmy podjechać po trawie pod samą konstrukcję. Ja mając oponki szersze miałem łatwo, u Piotrka fyrtało :D Dalsza trasa bez rewelacji, górka potem z górki i znów pod górkę. Podjazdów pod górki było 7 :)
Planu na trasę nie było i w sumie dobrze, udało się pojeździć po górkach. Podjazdu było w sam raz :) Na samym początku Piotrek przycisnął na Kielanówkę. Ja niepotrzebnie zrobiłem sobie frytki i ten tłuszcz mnie męczył już na samym początku. Piotrek widząc to zwolnił. Dzięki :) Do Niechobrza pod Krzyż jedziemy przez Zgłobień. Będąc tuż obok postanowiliśmy podjechać po trawie pod samą konstrukcję. Ja mając oponki szersze miałem łatwo, u Piotrka fyrtało :D Dalsza trasa bez rewelacji, górka potem z górki i znów pod górkę. Podjazdów pod górki było 7 :)
Dystans171.02 km Teren5.00 km Czas07:28 Vśrednia22.90 km/h VMAX61.00 km/h Podjazdy1485 m
Na Liwocz
#zaliczgminę 62/160 woj. podkarpackie, 84/2479 Polska
Udało się zebrać ekipę na jazdę. Rzuciłem Liwocz. Zbiórka przy tunelu przy zaporze. Przyjechałem pierwszy. Po kilku minutach pojawia się Paweł. Kona na pełnym gazie i z przytarciem opony przyjechał trzeci. Czekamy tylko na Tompiego, przyjechał ostatni bo założył, że Kona się spóźni :D
Początek można powiedzieć standardowy. Do Czudca przez Mogielnicę i Niechobrz wstępujemy po Michała. Z Czudca kierujemy się na Pstrągową i wspinamy się na Banię. Dojeżdżamy do Wielopola Skrzyńskiego. Robimy dłuższy przystanek przy sklepie. Tutaj różne psikusy były. Spuszczanie powietrza, odkręcanie śrubek, zmiana ustawień licznika :) Trochę się pośmialiśmy i trzeba jechać dalej. Tutaj od grupy oddziela się kundello, pojechał dalej sam w stronę Szufranowej. Pozostali jadą na Brzeziny. Kierują się dalej na Smażową i przez Siedliska Bogusz docierają do Brzostka. Michał i Tompi decydują o oddzieleniu się i powrót na Rzeszów. Pożyczamy lampki bo spodziewamy się, ze powrót będzie po zmroku.
Został Kona i ja. Zachęceni łaskawą pogodą jedziemy w stronę platformy widokowej na górze Liwocz. Trafiamy na odpowiednią drogę. Jest podjazd, jeśli wierzyć informacji na Stravie podjazd w jednym miejscu ma 22,2% :D Mur The Liwocz # 1 ~~ 22,2% Udało się zmęczyć część podjazdu w siodle. Trafiamy na śnieg, dopiero w tym miejscu na taką ilość. Na jednym ze zdjęć widać ile śniegu leżało na naszej drodze. Na szosie tego nie podjedzie :D
Asfalt się kończy i zaczyna odcinek terenem. Spodziewaliśmy się, że ten odcinek będzie dłuższy, a to raptem 2km. Początkowo jedziemy na rowerach bo się zrobiło płasko. Mijamy kilka osób, patrzą z niedowierzaniem :D Tam gdzie śniegu za dużo i większe nachylenie trzeba było podprowadzić. Nie było to już dużo, góra 700m. Docieramy na górę. Wychodzimy na platformę, gdzie znajduje się już kilka osób. Robię kilka zdjęć i można wracać. Zjazd terenem to już na siodle, Kona traci klocki ;)
Czas wracać do domu. Decydujemy, że powrót robimy przez Kołaczyce. Wiatr powoli zaczyna się odwracać i wieje początkowo z boku, później już w plecy. Z Kołaczyc przez Bieździedzę, Sieklówkę do Lubli. Robimy zmiany co umożliwia nam utrzymanie coś w okolicach 35km/h aż do Frysztaka. Zdecydowaliśmy się, że zawieziemy lampki Michałowi. Od Zaborowa do Czudca zmiany i utrzymujemy 40km/h. Po drodze, na chodniku widzę Michała, zakręcamy przy rynku w Czudcu. Po powrocie w miejsce gdzie był widziany tego już nie widać. Szybki telefon i polecono zostawienie lampek pod domem.
Dalej kierujemy się już na Boguchwałę. Ja miałem tylko czerwoną lampkę to jechałem z tyłu, Kona trzymał tępo. Skubany cisnął nieźle, a to już około 150 kilometr. Skręcamy w końcu pod szklarnie gdzie można zwolnić. Jedziemy z nogi na nogę aż do Bulwarów. Rozdzielamy się przy moście dla homosiów. Ja do domu myknąłem już bez światełek.
Jest nas trochę © zukikiziu
Ronin nad zalewem, trochę brudno © zukikiziu
Kurde, 8 stopni na plusie. Kona a w tle jest miejsce przeznaczenia © zukikiziu
Nie dało jechać © zukikiziu
Śniegu coś tam jest, koniec podjazdu asfaltowego © zukikiziu
Widok z Platformy widokowej, Liwocz © zukikiziu
Widok na Brzyska © zukikiziu
Udało się zebrać ekipę na jazdę. Rzuciłem Liwocz. Zbiórka przy tunelu przy zaporze. Przyjechałem pierwszy. Po kilku minutach pojawia się Paweł. Kona na pełnym gazie i z przytarciem opony przyjechał trzeci. Czekamy tylko na Tompiego, przyjechał ostatni bo założył, że Kona się spóźni :D
Początek można powiedzieć standardowy. Do Czudca przez Mogielnicę i Niechobrz wstępujemy po Michała. Z Czudca kierujemy się na Pstrągową i wspinamy się na Banię. Dojeżdżamy do Wielopola Skrzyńskiego. Robimy dłuższy przystanek przy sklepie. Tutaj różne psikusy były. Spuszczanie powietrza, odkręcanie śrubek, zmiana ustawień licznika :) Trochę się pośmialiśmy i trzeba jechać dalej. Tutaj od grupy oddziela się kundello, pojechał dalej sam w stronę Szufranowej. Pozostali jadą na Brzeziny. Kierują się dalej na Smażową i przez Siedliska Bogusz docierają do Brzostka. Michał i Tompi decydują o oddzieleniu się i powrót na Rzeszów. Pożyczamy lampki bo spodziewamy się, ze powrót będzie po zmroku.
Został Kona i ja. Zachęceni łaskawą pogodą jedziemy w stronę platformy widokowej na górze Liwocz. Trafiamy na odpowiednią drogę. Jest podjazd, jeśli wierzyć informacji na Stravie podjazd w jednym miejscu ma 22,2% :D Mur The Liwocz # 1 ~~ 22,2% Udało się zmęczyć część podjazdu w siodle. Trafiamy na śnieg, dopiero w tym miejscu na taką ilość. Na jednym ze zdjęć widać ile śniegu leżało na naszej drodze. Na szosie tego nie podjedzie :D
Asfalt się kończy i zaczyna odcinek terenem. Spodziewaliśmy się, że ten odcinek będzie dłuższy, a to raptem 2km. Początkowo jedziemy na rowerach bo się zrobiło płasko. Mijamy kilka osób, patrzą z niedowierzaniem :D Tam gdzie śniegu za dużo i większe nachylenie trzeba było podprowadzić. Nie było to już dużo, góra 700m. Docieramy na górę. Wychodzimy na platformę, gdzie znajduje się już kilka osób. Robię kilka zdjęć i można wracać. Zjazd terenem to już na siodle, Kona traci klocki ;)
Czas wracać do domu. Decydujemy, że powrót robimy przez Kołaczyce. Wiatr powoli zaczyna się odwracać i wieje początkowo z boku, później już w plecy. Z Kołaczyc przez Bieździedzę, Sieklówkę do Lubli. Robimy zmiany co umożliwia nam utrzymanie coś w okolicach 35km/h aż do Frysztaka. Zdecydowaliśmy się, że zawieziemy lampki Michałowi. Od Zaborowa do Czudca zmiany i utrzymujemy 40km/h. Po drodze, na chodniku widzę Michała, zakręcamy przy rynku w Czudcu. Po powrocie w miejsce gdzie był widziany tego już nie widać. Szybki telefon i polecono zostawienie lampek pod domem.
Dalej kierujemy się już na Boguchwałę. Ja miałem tylko czerwoną lampkę to jechałem z tyłu, Kona trzymał tępo. Skubany cisnął nieźle, a to już około 150 kilometr. Skręcamy w końcu pod szklarnie gdzie można zwolnić. Jedziemy z nogi na nogę aż do Bulwarów. Rozdzielamy się przy moście dla homosiów. Ja do domu myknąłem już bez światełek.
Jest nas trochę © zukikiziu
Ronin nad zalewem, trochę brudno © zukikiziu
Kurde, 8 stopni na plusie. Kona a w tle jest miejsce przeznaczenia © zukikiziu
Nie dało jechać © zukikiziu
Śniegu coś tam jest, koniec podjazdu asfaltowego © zukikiziu
Widok z Platformy widokowej, Liwocz © zukikiziu
Widok na Brzyska © zukikiziu
Dystans83.66 km Czas03:09 Vśrednia26.56 km/h VMAX51.50 km/h Podjazdy364 m
Musiało być solo
Nie wiem czemu, ale wzięło mnie coś i musiałem pojechać solo. W pracy coraz gorzej, chyba trzeba będzie się zwolnić, KORPO. Nie polecam nikomu.
Zjechałem Załęską i jadę na nowy most. Jedzie się pięknie, nie to co zimówką, tam musi coś się nie kręcić :D Dojeżdżam do Warszawskiej i kieruję się na Miłocin. Droga wilgotna, ale kałuż nie uświadczysz. Zamiast na Świlczę jadę prosto na Czarną Sędziszowską, byłem tutaj w lipcu 2015 jak na Katowice jechałem. Skręcam na Sędziszów Małopolski, z którego kieruję się w stronę Iwierzyc. Kolejno Nockowa, Wola Zgłobieńska, Zgłobień, Niechobrz i Boguchwała. Skręcam na Zarzecze i przez tory kieruję się na most z drewnianym asfaltem :D Dojechałem do Siedlisk i w lewo, na Budziwój. Ten odcinek jedzie się nieźle, udaje się utrzymać średnio 30km/h. Samochodów prawie wcale, można jechać całą szerokością i bez obawień. Zrobiłem PR na tym odcinku :D W Tyczynie na Białą. Skręcam na strażacką i aż do Słociny nie minął mnie żaden samochód ;) Do domu już niedaleko, Witolda, Leszka Czarnego, Morgowa i Konfederatów Barskich. Jestem w domu.
Zjechałem Załęską i jadę na nowy most. Jedzie się pięknie, nie to co zimówką, tam musi coś się nie kręcić :D Dojeżdżam do Warszawskiej i kieruję się na Miłocin. Droga wilgotna, ale kałuż nie uświadczysz. Zamiast na Świlczę jadę prosto na Czarną Sędziszowską, byłem tutaj w lipcu 2015 jak na Katowice jechałem. Skręcam na Sędziszów Małopolski, z którego kieruję się w stronę Iwierzyc. Kolejno Nockowa, Wola Zgłobieńska, Zgłobień, Niechobrz i Boguchwała. Skręcam na Zarzecze i przez tory kieruję się na most z drewnianym asfaltem :D Dojechałem do Siedlisk i w lewo, na Budziwój. Ten odcinek jedzie się nieźle, udaje się utrzymać średnio 30km/h. Samochodów prawie wcale, można jechać całą szerokością i bez obawień. Zrobiłem PR na tym odcinku :D W Tyczynie na Białą. Skręcam na strażacką i aż do Słociny nie minął mnie żaden samochód ;) Do domu już niedaleko, Witolda, Leszka Czarnego, Morgowa i Konfederatów Barskich. Jestem w domu.
Dystans8.14 km Czas00:28 Vśrednia17.44 km/h Podjazdy 40 m
SprzętZimówka
Donacja płytek krwi
To już 16,100 ml, W tym roku odznaka I stopnia? Będą bilety za free :)
Dystans104.54 km Czas04:26 Vśrednia23.58 km/h VMAX56.00 km/h Podjazdy394 m
Ach ten wiatr
#zaliczgminę 58/160 woj. podkarpackie, 80/2479 Polska
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/488971800/embed/f38034c60b0951f295221948d9ef083f8701580a">
Ronin w Łańcucie © zukikiziu
Zamek Potockich w Łańcucie © zukikiziu
Koło © zukikiziu
#zaliczgminę 58/160 woj. podkarpackie, 80/2479 Polska
Szkoda marnować wolnego poniedziałku na siedzienie przy komputerze ;) Wybrałem się na pierwszy przejazd łowienia gmin w województwie podkarpackim. Udało się złowić siedem nowych.
Wyjazd rozpocząłem od... pompowania opon na wiadukcie. Mało było tego powietrza, uleciało? Coś tam pomachałem pompką i wskoczyło prawie 4 bary do obu laczków. Wjeżdżam na szlak Green Velo przy wlocie na S19, jadę nim aż do Krzemienicy. Jedzie się elegancko. Udaje się utrzymać 30km/h na pełnym luzie, lekko dokręcając. Wiatr drodzy Państwo, wiatr. Pod zamkiem w Łańcucie cykam fotki i jadę dalej.
Na wylocie z Łańcuta prawie zaatakował mnie TIR. Z przeciwka jechała osobówka a ten za mną cisnie, nie widzi że jadę?! Zjechałem mu na pobocze w ostatnim momencie a gość 50 cm ode mnie przejeżdża na pełnej... Za nim kolejny, skręcili na Rzeszów. W Głuchowie podobnie, jednak gość zaczekał aż dam mu znak, zjeżdżam na zatokę autobusową. Przejechał spokojnie. Gdzie im się tak spieszy, akurat dzisiaj, w poniedziałek.
Zawsze mam obawy przy skręcaniu w lewo na ruchliwych skrzyżowaniach bez świateł. W Głuchowie musiałem zrobić skręt na dwa. Zatrzymać się na poboczu, zaczekać aż wszystko przejedzie i ściąć przez dwa pasy. Też to jest ryzykowne, jednak nie narażam się na najechanie z tyłu gdy stoję przy osi jezdni.
Do samego Grodziska Górnego miałem z wiatrem w plecy. Udało się wykręcić średnią w okolicach 27 km/h przy małym wysiłku. Tak to można do Moskwy dzisiaj było zajechać :)
Zaczyna się droga powrotna. Początkowo wiaterek z prawej, nie przeszkadzało to zbytnio. Jedynie odcinek od Dębowa do Markowej to jakaś masakra. Brak tam zabudowań, przydrożnych drzew, czegokolwiek co mogłoby osłonić przed wiatrem. Podjazdy chwilami były pod wiatr, prawie zatrzymanie w miejscu :) Jak już wyjechałem na wzniesienie w Gaci to wiało z lewej. Spychało do rowu :D W markowej było umiarkowanie. Dalsza droga już znana, Kraczkowa, Malawa, Słocina.
Gdyby nie wiatr mógłbym jeszcze dokręcić po jakichś Chmielnikach, Przylaskach czy Boguchwałach. Dzisiaj odpuszczam, będą jeszcze mniej wietrzne dni, wtedy można jeździć :)
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/488971800/embed/f38034c60b0951f295221948d9ef083f8701580a">
Ronin w Łańcucie © zukikiziu
Zamek Potockich w Łańcucie © zukikiziu
Koło © zukikiziu
Dystans12.28 km Czas00:41 Vśrednia17.97 km/h Podjazdy 40 m
SprzętZimówka
Dystans70.77 km Teren35.00 km Czas03:37 Vśrednia19.57 km/h VMAX49.00 km/h Podjazdy252 m
Niedziela na Roninie
Wyszła wycieczka w lekki teren na Rozbujniku. Miejsce spotkania to samo centrum Wszechświata. Ja lekko spóźniony przyjechałem jako trzeci. Na miejscu jest już Paweł i Dominik. Na Konę nie trzeba było długo czekać, a wjazd miał bardzo efektowny. Wyłonił się zza rogu na wysokiej kadencji, ominął mugoli przyspieszając, zatrzymanie to prawie jak telemark, uślizg opony nazywany paleniem gumy :) Wszyscy byliśmy pod wrażeniem tego powitania.
Ruszamy w stronę Lubelskiej, każdy na innym rowerze. Paweł na fullu, Miciu na Radziu, Piotrek na Zimówce. Droga do Boru nie mogła być inna jak ta przez Zaczernie i ścieżkę obok ogrodzenia lotniska. Wjechaliśmy w las po ubitej lub zamarzniętej drodze. Ja na Roninie jadę najmniej spokojnie. Znaczy się ja jestem spokojny, ale wąskie oponki tańczą jak Parabole :D
Robimy kilka rundek z wiatrem, kilka z nim w twarz. Przy pomniku w lesie robimy przystanek. Na Ronina wsiada miciu, sprawdza jak się na tym jeździ. Mówił, że hamowanie na plus, jedynie co to tucze bo to sztywne jest :D Piotrek też próbował hamowania. Zrobił taki sam wiraż jak przy Pomniku. On to potrafi robić cały czas :D
Do ofiar tego wyjazdu można zaliczyć błotnik w ZImówce Piotrka. Podczas jazdy Miciu coś tam chciał poprawić i wzięło i zmieliło coś. Zatrzymujemy się, jest nowa trytka ukryta w amortyzatorze, poprawienie mocowania. Po naprawie czymie się lepiej jak przed zmieleniem :) Prowizorka rulez!
Author Ronin, trochę brudny © zukikiziu
Ronin w terenie, pierwszy raz, było super :) © zukikiziu
A co to za zgrupowanie? © zukikiziu
Ruszamy w stronę Lubelskiej, każdy na innym rowerze. Paweł na fullu, Miciu na Radziu, Piotrek na Zimówce. Droga do Boru nie mogła być inna jak ta przez Zaczernie i ścieżkę obok ogrodzenia lotniska. Wjechaliśmy w las po ubitej lub zamarzniętej drodze. Ja na Roninie jadę najmniej spokojnie. Znaczy się ja jestem spokojny, ale wąskie oponki tańczą jak Parabole :D
Robimy kilka rundek z wiatrem, kilka z nim w twarz. Przy pomniku w lesie robimy przystanek. Na Ronina wsiada miciu, sprawdza jak się na tym jeździ. Mówił, że hamowanie na plus, jedynie co to tucze bo to sztywne jest :D Piotrek też próbował hamowania. Zrobił taki sam wiraż jak przy Pomniku. On to potrafi robić cały czas :D
Do ofiar tego wyjazdu można zaliczyć błotnik w ZImówce Piotrka. Podczas jazdy Miciu coś tam chciał poprawić i wzięło i zmieliło coś. Zatrzymujemy się, jest nowa trytka ukryta w amortyzatorze, poprawienie mocowania. Po naprawie czymie się lepiej jak przed zmieleniem :) Prowizorka rulez!
Author Ronin, trochę brudny © zukikiziu
Ronin w terenie, pierwszy raz, było super :) © zukikiziu
A co to za zgrupowanie? © zukikiziu
Dystans80.30 km Teren12.00 km Czas03:59 Vśrednia20.16 km/h VMAX49.00 km/h Podjazdy529 m
Solo w lepszej pogodzie
Pogoda zachęcała do wyjazdu. Zebrałem się przed 15. Jadę sam, nie było w sumie kiedy dać znać innym. Od domu w stronę Lisiej Góry, odbijam na OS Lisia Góra. Dalej w stronę Grochowicznej standardową drogą. Wjeżdżam w teren, jest miękko, początkowo śniegu niewiele, jednak im dalej jadę jest go więcej (widać na fotkach). Na szczycie skręcam na Niechobrz. Droga zasypana, nikt jeszcze nie jechał, jedynie przechodził ktoś pieszo. Teren się kończy przy szlabanie. Z Zimnej Wody jadę pod Krzyż pstryknąć fotkę. Dalej już Zgłobień, Błędowa Zgłobieńska i Trzciana. W Bratkowicach w prawo na Budy Głogowskie i Głogów Małopolski. Z Wysokiej Głogowskiej na Jasionkę, Trzebownisko i Rzeszów.
Punkt widokowy przy Krzyżu Milenijnym w Niechobrzu
W drodze na Grochowiczną
W drodze na Grochowiczną
Jadę pierwszy :)
Punkt widokowy przy Krzyżu Milenijnym w Niechobrzu
W drodze na Grochowiczną
W drodze na Grochowiczną
Jadę pierwszy :)
Dystans52.55 km Czas02:35 Vśrednia20.34 km/h VMAX42.00 km/h Podjazdy197 m
Solo lajt w śniegu po pracy
Miało nie padać już wieczorem, meteo się myliło. Wyjechałem w lekkiej mżawce. Zapowiada się nieźle, myślę sobie. Nie pomyślałbym, że po 17 w okolicach Paderewskiego/Słocińskiej będzie zakorkowane. Stało z 30 samochodów w pięknym sznureczku. Odbiłem na Malawę i do Albigowej jechałem główną. Na tym odcinku śnieg sypał okropnie. W Łańcucie już było spokojnie. Kolejna chmura pojawiła się w Krzemienicy, sypało do Łukawca. Dalej to już standardowo Lubelską.