Dystans78.49 km Teren18.00 km Czas05:08 Vśrednia15.29 km/h VMAX50.00 km/h Podjazdy873 m
Na zimówce z Koną i Wilczkiem
Ustawiłem się z Koną przy zaporze. Przyjechałem za wcześnie i dodatkowo Kona się spóźnił kilka minut. Było stosunkowo ciepło to machnąłem ręką :P
Cel wycieczki Strzyżów. Trasa modyfikowana ad hoc. Jedziemy pod kładkę w Boguchwale, zahaczamy jednak o OS Lisia Góra. Spadł śnieg, średnio się zjeżdżało. Było ślisko na zjeździe po korzeniach. Po zjechaniu dajemy się skusić na jazdę po lodzie na Wisłoku. Lód wydawał się gruby, przy przeręblach wędkarzy mógł mieć z 10cm. Panowie patrzyli na Nas z zaciekawieniem :) Przy kładce czekamy z 2 minuty i pojawia się Wilczek. Po kolejnych 3 dojeżdża Patryk zaproszony przez Wilczka.
Warunki były super, śnieg nie topniał, nie było błota. W końcu temperatura -10 stopni zrobiła swoje. Chłopaki mieli fajne oponki to jechało im się nieźle. Ja w zimówce mam już praktycznie semislicki :)
Wspomnieć muszę również o sytuacji z Przylasku. Na jednym zjeździe Kona prawie nie spadł ze skarpy. Jest tam taki dość trudny zjazd, Kona stwierdził, że pojedzie jeszcze raz, dołączył się Wilczek i poszli we dwóch. Wilczek zaczyna jechać, Kona miał czekać za nim. W pewnym momencie Kona wyprzedza Michała z lewej, zatrzymuje się na krzakach metr od skarpy. Było trochę strachu, później śmiechu, porobiliśmy zdjęcia i pojechaliśmy dalej :)
Cel wycieczki Strzyżów. Trasa modyfikowana ad hoc. Jedziemy pod kładkę w Boguchwale, zahaczamy jednak o OS Lisia Góra. Spadł śnieg, średnio się zjeżdżało. Było ślisko na zjeździe po korzeniach. Po zjechaniu dajemy się skusić na jazdę po lodzie na Wisłoku. Lód wydawał się gruby, przy przeręblach wędkarzy mógł mieć z 10cm. Panowie patrzyli na Nas z zaciekawieniem :) Przy kładce czekamy z 2 minuty i pojawia się Wilczek. Po kolejnych 3 dojeżdża Patryk zaproszony przez Wilczka.
Warunki były super, śnieg nie topniał, nie było błota. W końcu temperatura -10 stopni zrobiła swoje. Chłopaki mieli fajne oponki to jechało im się nieźle. Ja w zimówce mam już praktycznie semislicki :)
Wspomnieć muszę również o sytuacji z Przylasku. Na jednym zjeździe Kona prawie nie spadł ze skarpy. Jest tam taki dość trudny zjazd, Kona stwierdził, że pojedzie jeszcze raz, dołączył się Wilczek i poszli we dwóch. Wilczek zaczyna jechać, Kona miał czekać za nim. W pewnym momencie Kona wyprzedza Michała z lewej, zatrzymuje się na krzakach metr od skarpy. Było trochę strachu, później śmiechu, porobiliśmy zdjęcia i pojechaliśmy dalej :)
Komentarze