Dystans59.70 km Teren25.00 km Czas03:25 Vśrednia17.47 km/h VMAX65.00 km/h Podjazdy739 m
Z bolącą głową w teren
Wyjechałem z domu z bolącą głową. Z tego powodu postanowiłem pojechać tak jak tydzień temu z Kundello. Na Grochowiczną. Na podjeździe spotkałem trzech młodych (stary sie odezwał :D) którzy pchali rowery do góry. Mijając jeden rzucił, czy nie mam dętki pożyczyć. Zatrzymałem się i wyszło, że najechał na jakąś gałąź. Jej część wbiła się tak, że przebiła oponę i dętkę w dwóch miejscach. Dętka do wywalenia ;) Z chłopakami chwilę pogadałem, jechali na dni Lubeni. Jeden na makrokeszu, jeden na jakiejś dirtówce czy czymś podobnym na singlu z napinaczem i korbą od holenderki na Nexusie. Ostatni miał jakiegoś fulla z Domainem 302. Pomogłem im zmienić tą dętkę, ale tak się później zastanawiałem, czy mi nie będzie potrzebna. Jak sie na końcu okazało, na szczęście nie.
Na Grochowicznej przestałą głowa poleć na tyle, że można było pojechać dalej z większym komfortem.
W Czudcu pojechałem tak jak ostatnio na żółty szlak. Podjazd jest konkretny a ja na geometrii raczej zjazdowej i skoku 150 :D Ale dalej jak do połowy dałem radę :) Dalej to się zastanawiałem czy jechać dalej po górkach czy raczej już do domu. Wybrałem to drugie, przyznam ze mi się nie chciało już. I tak, przez Lubenię, Siedliska i Budziwój dojechałem do Tyczyna a potem do Rzeszowa.
PS. Coś się stało i Strava policzyła mi w jednym miejscu prędkość 129km/h ;)
Wyjechałem z domu z bolącą głową. Z tego powodu postanowiłem pojechać tak jak tydzień temu z Kundello. Na Grochowiczną. Na podjeździe spotkałem trzech młodych (stary sie odezwał :D) którzy pchali rowery do góry. Mijając jeden rzucił, czy nie mam dętki pożyczyć. Zatrzymałem się i wyszło, że najechał na jakąś gałąź. Jej część wbiła się tak, że przebiła oponę i dętkę w dwóch miejscach. Dętka do wywalenia ;) Z chłopakami chwilę pogadałem, jechali na dni Lubeni. Jeden na makrokeszu, jeden na jakiejś dirtówce czy czymś podobnym na singlu z napinaczem i korbą od holenderki na Nexusie. Ostatni miał jakiegoś fulla z Domainem 302. Pomogłem im zmienić tą dętkę, ale tak się później zastanawiałem, czy mi nie będzie potrzebna. Jak sie na końcu okazało, na szczęście nie.
Na Grochowicznej przestałą głowa poleć na tyle, że można było pojechać dalej z większym komfortem.
W Czudcu pojechałem tak jak ostatnio na żółty szlak. Podjazd jest konkretny a ja na geometrii raczej zjazdowej i skoku 150 :D Ale dalej jak do połowy dałem radę :) Dalej to się zastanawiałem czy jechać dalej po górkach czy raczej już do domu. Wybrałem to drugie, przyznam ze mi się nie chciało już. I tak, przez Lubenię, Siedliska i Budziwój dojechałem do Tyczyna a potem do Rzeszowa.
PS. Coś się stało i Strava policzyła mi w jednym miejscu prędkość 129km/h ;)
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.